2005-11-13

PLASZCZ CZERWONY

Plac jest płaski i ma budynki dookola. oryginalne, nie?
Nic w zasadzie poza łażeniem i gapieniem sie nie można na nim robić.
I wcale sukinsyn nie jest czerwony.
Zdecydowanie nie jest to gwarny i kameralny plac handlowy jakim jest rynek wrocławski. Plac wolnosci jakos bardziej podchodzi. Ta sama nieprzystepna przestrzen, taka sama (wieksza) skala. Pewnie dobrze sie na nim oglada defilade
wojsk... Normalnie, poza obowiązkową fotką pod Włodkiem Iliczem, nie bardzo jest tam co dłużej robić. Raczej nikt się tam na randki nie umawia. Zresztą wyobrazcie sobie jakby to brzmialo - "Ok, to umówmy sie pod Mauzoleum Lenina". rotfl. Uliczki dookla placu staraja sie nadrabiac, ale widac, jeszcze sie musza mocno postarac.
Miałem czas obejść cały, w sumie
jednak dość duży Kreml dookoła wzdłuż murów. Miałem czas zajrzeć
dosłownie na chwilkę do GUMu (mediolańskie galerie handlowe przychodzą
na myśl... wypas), miałem czas przejsc sie na Łubiankę (kejdżibi hedkłoters dla niewtajemniczonych) i niespiesząc się potuptać spowrotem do metra.
Btw - musze sie tu albo niezle kamuflowac, albo sie szybko zaasymilowalem (stawiam na to pierwsze), bo chyba z piec osob pytalo mnie o droge, fajki, ogien itp..
Maj nejm iz Borys. Sasza Borys.

Brak komentarzy: