2006-02-01

Historia o ziolkach.
To bylo tak.
Wlasciwie to co rano sie powtarza.
Codziennie rano przy sniadaniu mamy wlaczony tiwi w kuchni. Z reguly leci pierwszy tutejszy kanal. Na tym kanale z rana leci program w stylu "kawa i herbata" czyli wszelkie bzdury ktore o innych porach nie maja nawet szans na zapowiedz.
Program ten prowadza smieszne indywidua, ktore staraja sie byc eleganccy, dostojni, powazni, dowcipni i wyluzowani. Wszystko naraz. Tego nawet Czak Noris nie potrafi...
(odglos kopniecia z obrotu)
Przepraszam.
To tylko Czak Noris potrafi.
Program przeplatany jest takimi krotkimi wstawkami w stylu "domowe porady" w ktorym uczymy sie z rurki i sznurka zrobic pedzelek ktorego nie trzeba myc; jest sekcja "dizajn" (ktos z chlopakow slusznie zauwazyl, ze jak ruskie mowia "dizajn" to nalezy wiac w poplochu - wychodzi na to, ze wlasnie w ten sposob zalatwili Towarzyszy Hitlera i Napoleona). Sa tez zwierzenia jakiegos globtrotera od siedmiu gor, siedmiu morz i siedmiu bolesci.
I najwazniejsza sprawa - domasznaja medicina.
Zaczyna sie toto czarno-bialym wprowadzeniem w stylu 997, ze oto obywatel Jakis Jakisimowicz Jakistam zlapal chorobsko, posliznal sie albo narzeka na zylaki. Po tem obywatel osobiscie we wlasnym mieszkaniu (podtrzymuje tu zdanie n/t "dizajnu") zwierza sie jak to ciocia/wujek/kolega z pracy/sasiadka polecila nastepujaca miksture.
I nastepuje proces przygotowania.
Z reguly na stole stoi kilka przypadkowo dobranych miseczek w kwiatki czyco, jakis czajniczek z woda parujaca, wszystko na tle mebli ktore wlasciciele wystali w kolejce jeszcze w latach 70'. Obowiazkowa serwetka na stole, troche poprzypalana od petow.
Szaman-poszkodowany z reguly wsypuje ilestam lyzek jakiegos zielska, dosypuje jakiegos innego zielska, zalewa woda, czeka i potem raz-ciach jest mu dobrze, wszsytko przechodzi.
Po czym nastepuje wypowiedz prawdziwego lekarza "bla-bla-bla to oczywiscie nie ma szans dzialac, zwroccie sie o pomoc psychiatry".
Oczywiscie receptury codziennie sa takie same. Chyba. Zawsze jakies zielsko+inne zielsko, zlaac woda i jest lepiej.
Moze w przyszlym tygodniu bedzie dlugo oczekiwane lekarstwo na raka?
"Pan Iwan Iwanowicz Sobiemyjew umarl w wieku 11 lat. Kolega z zaswiatow polecil mu nastepujacy wywar. Mieszamy, pijemy dwa razy dziennie po szklance. Po tygodniu Iwan Iwanowicz byl juz w pelni sil i wrocil do szkoly, w sam raz na klasowke z matmy"

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a co było dalej? Czekamy na kolejne odcinki. Czytelnicy bez beretuf.